Niestety z szerokiego kompletu akcesoriów została tylko sukieneczka - bo nawet butki pochodzą od jakiejś innej Kelly. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Zawsze można się pocieszyć, że sukienka jest bardzo ładna, a resztę można powoli podokupywać. (Chociaż jak tak teraz patrzę na Ebayu, to za kołderkę zapłaciłabym więcej niż za samą lalę na naszym Allegro - dlatego jeśli ktoś tu u nas jakieś ma, to chętnie przyjmę.)
Lalka w oryginalnym pudełku ze wszystkimi dodatkami - zdjęcie pożyczone z ebay.com
Zresztą i tak jest w całkiem dobrym stanie jak na praktycznie 19-latkę. Oczywiście wymaga drobnego SPA, to znaczy porządnego umycia buźki i opanowania włosów. Tego ostatniego troszkę się obawiam, bo niby poczytałam sobie parę tutoriali, ale w końcu nigdy wcześniej tego nie robiłam. A szkoda by było takiej ślicznotce zrobić jeszcze większą szopę z głowy :P
No cóż, pożyjemy zobaczymy, a na razie jeszcze parę fotek uroczej małej siostrzyczki Barbie. Bo że to prześliczna istotka, nie ulega najmniejszej wątpliwości :)
P.S. Już nie pachnie pudrem, niestety. Ale nie wymagajmy cudów, po tylu latach...
a ja pamiętam że miałam zamiar ja kupić właśnie dla tych białych bucików z myślą o mojej little dal na obitsu 11.
OdpowiedzUsuńLaleczka jest strasznie urocza :)
Laleczka jest urocza :) Pamiętam jak wzdychałam do niej w katalogu!
OdpowiedzUsuńCo do włosów - zwykłe przelanie gorącą wodą (ja preferuję wrzątek) zgodnie z ułożeniem włosów powinno załatwić sprawę :) Zwłaszcza, że oryginalnie miała prościutkie włosy :) A grzyweczkę podkręcić na słomce!
Też mam sentyment do tego malucha i mam nadzieję kiedyś ją też kupić. W końcu to byłą pierwsza Shelly jaką Mattel wydał. Póki co udało mi się zdobyć oba ubranka i poluję na resztę ;)
OdpowiedzUsuń