... albo inaczej dokładnie to, co dotyka większość z nas, gdy zaglądamy do lumpeksu albo pokrewnego przybytku. Jeszcze w zeszłym roku, tak bardziej pod koniec, kilkakrotnie mnie to dopadło. Ale nie ma tego złego, bo przynajmniej mam kolejną miłą zapchajdziurę na blogową posuchę :P
Z jednej strony lubię zakupy, z drugiej budzi się u mnie czasem tak zwany wąż w kieszeni. Dlatego drobiazgi wszelkie są dla mnie najlepsze, bo zawsze można sobie wmówić, że to przecież nic, ledwie parę złotych i miejsca dużo nie zajmie.
Ta mała i wyjątkowo miła w dotyku myszka jakoś sama wpadła mi w łapki we wrocławskim lumpie na Kołłątaja (który zresztą - podobnie jak inny tej samej sieci na Oławskiej - jest świetną miejscówką, jeśli chodzi o pluszaki). Dołączyła do małej gromadki maskotek zdobiących mój pokój na stancji. Ot, namiastka zadomowienia.
A te pierdółeczki znalazłam już w Jeleniej, w moim ulubionym sklepiku ze wszystkim po 5 złotych, gdzie mydło, powidło, a i czasem płyty z "Muppetami" i słuchowiskami Polskiego Radia się znajdą. No i się odezwała we mnie stara natura na widok figurek Smerfów... Nie, żebym szczególnie przepadała za kreskówką - dość szybko z niej wyrosłam, zaś odcinki odarte z oryginalnego polskiego dubbingu zupełnie się nie bronią - ale dziecięciem będąc miałam całą gromadkę mniej lub bardziej koślawych kopii smerfowych figurek od Schleicha. Teraz mam o jedną więcej. Lepiej zrobiona niż tamte, ale podobnie nierówno pomalowana :D I temperówki, wszak je też kiedyś zbierałam. Z "Włatcami móch", których z kolei swego czasu lubiłam bardzo. Ze szczególnym naciskiem na Czesia, bo trudno było nie lubić najbardziej prostodusznego zombiaka ever ;) Żałuję tylko, że nie trafiłam na te "puszeczki" w czasach licealnych, idealnie pasowałyby do moich włatcowych zeszytów.
Takich przypadkowych zakupów oczywiście jest więcej i pewnie częścią się jeszcze pochwalę. Ale to za jakiś czas.
sobota, 29 marca 2014
sobota, 15 marca 2014
Zamiast zastoju
Można narzekać, że człowiekowi ostatnio brak do lalkowania motywacji.
Można snuć depresyjne głębokie rozważania o sensie dalszej zabawy w kolekcjonowanie.
Można napisać przeraźliwego posta, że się zawiesza bloga na czas nieokreślony.
... albo można po prostu w nudne popołudnie otworzyć pudełko z lalkami i wziąć aparat.
Tak, ten wpis nie przyniesie ze sobą żadnych głębszych treści, tylko kilka udanych bądź nieudanych fotek świeższych z lalkowych nabytków. Żeby ani blog ani moja kolekcja nie obrósły pajęczynką :D
Z tych udanych zdjęć Hania - która zdaje się większości przypadła do gustu. Wcale mnie to nie dziwi. Wcale.
A z tych mniej niezbyt wyeksponowana do tej pory Christie. Niezbyt, a to błąd, bo jest naprawdę urodziwą lalką. Próbowałam uchwycić czekoladowe pasma na czarnych włosach i cudne, żółto-zielone oczy, ale nie wiem, na ile się to udało... Btw. widoczna na starych fotkach pomarańczowa gumka do włosów, która wydawała się być w dobrym stanie, na kontakt z wodą w trakcie spa zareagowała rozpadem... No cóż, powinnam się była tego spodziewać.
Miałam w ambitnym planie zrobienie sesji, także porównawczej, ze Skipper z tej samej serii, ale jakoś pogoda przestała sprzyjać. Może kiedyś...
Można snuć depresyjne głębokie rozważania o sensie dalszej zabawy w kolekcjonowanie.
Można napisać przeraźliwego posta, że się zawiesza bloga na czas nieokreślony.
... albo można po prostu w nudne popołudnie otworzyć pudełko z lalkami i wziąć aparat.
Tak, ten wpis nie przyniesie ze sobą żadnych głębszych treści, tylko kilka udanych bądź nieudanych fotek świeższych z lalkowych nabytków. Żeby ani blog ani moja kolekcja nie obrósły pajęczynką :D
Z tych udanych zdjęć Hania - która zdaje się większości przypadła do gustu. Wcale mnie to nie dziwi. Wcale.
A z tych mniej niezbyt wyeksponowana do tej pory Christie. Niezbyt, a to błąd, bo jest naprawdę urodziwą lalką. Próbowałam uchwycić czekoladowe pasma na czarnych włosach i cudne, żółto-zielone oczy, ale nie wiem, na ile się to udało... Btw. widoczna na starych fotkach pomarańczowa gumka do włosów, która wydawała się być w dobrym stanie, na kontakt z wodą w trakcie spa zareagowała rozpadem... No cóż, powinnam się była tego spodziewać.
Miałam w ambitnym planie zrobienie sesji, także porównawczej, ze Skipper z tej samej serii, ale jakoś pogoda przestała sprzyjać. Może kiedyś...
Subskrybuj:
Posty (Atom)