niedziela, 29 grudnia 2013

Święta, święta...

... i po świętach. Jak zwykle zleciało za szybko.

Ale nie tylko dlatego ogarnęło mnie jakieś totalne rozleniwienie i znudzenie prawie wszystkim. Niestety lub stety, dotyczy to również lalkowania. Stwierdziłam, że może powinnam dać sobie trochę luzu - bo ani gdzie tego trzymać ani za bardzo za co kupować i tak dalej. Dlatego na razie jest krucho z wpisami i ten stan może potrwać. Chyba, że lubicie czytać o kupowaniu czy dzierganiu ciuchów, bo tych trochę mi dla moich panien brakuje.

Dlatego z braku lepszego materiału parę robionych ziemniakiem fotek w klimatach bożonarodzeniowych z udziałem Rainbow Brite - która objawiła się ponownie przy okazji porządków - i dwóch świątecznych pluszanek na gościnnych występach.





(Niestety największa plama nadal nie chce zejść z twarzy, a grzywka wciąż opiera się próbom ułożenia.)

8 komentarzy:

  1. O ciuchach też mogiem czytać :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciuszki też chętnie obejrzę :):)
    A może zrób na miejscu plamy jakiś tatuażyk ??

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja dzierganie ciuszków bardzo :) Zresztą - tyle lal, nad czym się jeszcze zastanawiasz? Mają nago chodzić, skoro pamiętam, że pan się im trafił do towarzystwa? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie jest tęczowa! Jeśli plama na czole nie zejdzie od benzacne, to przyklej jej tam jakąś gwiazdkę i nikt nie zauważy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciuszki też dobrze zobaczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej!

    Twój blog jest po prostu WSPANIAŁY! Prowadząc tego bloga i wstawiając te wszystkie zabawki na zdjęciach, przypomniałaś mi całe dzieciństwo! To naprawdę cudowne, że założyłaś taki blog! Że odrestaurowujesz nawet najbardziej "przybrudzone" lalki, w dodatku z takim zapałem i pasją!
    W pełni Cię popieram- także kocham sentymenty, do dziś trzymam swoje stare maskotki, lalki, tudzież plastikowe figurki chociażby z MCDonalda i do dziś staram się również odszukać część zabawek, które mi zaginęły, w internecie. Meow-Chi, Betty Spaghetti, My little pony, mini Barbie, Furbie, Diva Starz i wiele wiele innych zapadło mi w pamięci zabawek. Twój blog przywrócił mi wspomnienia. Prowadź go dalej, jest naprawdę cudowny i wspaniale się rozwija!
    Będę tu częściej wpadać. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :) Chociaż co do tego zapału i pasji to pewna nie jestem. Koledzy "po fachu" to są tacy faktyczni pasjonaci - u mnie to tylko jedna z wielu rzeczy, które mnie zajmują, bo nie potrafię wybrać i skupić się porządnie tylko na jednej ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń