wtorek, 17 kwietnia 2012

Fleurka do identyfikacji

Dzisiejszą notkę sponsoruje przypadek. I to, że mimo sporej niechęci zdecydowałam się podczas cotygodniowego "obchodu" pobliskich lumpeksów zahaczyć o jeszcze jeden. Którego skądinąd nie lubię, bo śmierdzi tam starociami i rzadko można dostać fajne ciuchy.
Ale za to mają kącik z zabawkami. Ten sam, z którego jakiś czas temu wyniosłam prawie nowiuśkiego Pikachu. Ten uroczy pokemonek był wyjątkiem na tle mocno poniszczonej reszty asortymentu nie tylko wówczas, ale i ogólnie. Można by rzec, że zabawki tam mają równie sterane jak i ubraniowy asortyment, he he he. Rzuciłam okiem z ciekawości na półkę obstawioną trupkami. Kilka zmaltretowanych Basiek, w tym jedna ruda, jakiś dość przyjemnie wyglądający klonik i... znajoma twarzyczka. Duża. Z rzęsami.


Przez chwilę się zastanawiałam - wziąć czy nie wziąć. W końcu ani nie zbieram Fleurek ani nie mam szczególnych zdolności i ciągot do "odszczurzania" lalek, ale po chwili namysłu zaniosłam ją do kasy razem z wydłubanym z torby pełnej lalkowych ciuszków kostiumikiem. Coś mi mówiło, że mógłby należeć do niej - obracając ją w rękach zorientowałam się, że może się rozkraczyć zupełnie niemal do szpagatu, a kto tak ma najczęściej? Gimnastyczki. W sumie nie wiem, jaka cholera mnie podkusiła, bo i za kiczowate toto na kostium Fleur, i dziurawe w kilku miejscach, i po założeniu okazało się, że mając go na sobie lalka nie może już zrobić szpagatu :P
Co do faktu, że to Fleurka, a nie klonik, nie było wątpliwości. Po przeczytaniu mnóstwa notek na lalkowych blogach już wiem, gdzie patrzeć... ;) W pewnym stopniu może to też ułatwić identyfikację, bo po przejrzeniu strony Agi poświęconej tym lalkom wiem, że w ten sposób oznaczano ponytaile z końca lat 80.


Ciałko zmyliło mnie prawdopodobnie, bo po porównianiu ze zdjęciami ze strony oraz ograniczeniu obszaru poszukiwań do "kucykowych" (oczywiście, wykluczając z góry, że to składak) doszłam, że na pewno nie jest to ciało typu Balerina, a wstążka we włosach wskazuje na to, że może to być Fleur Promotion. Przy czym pewności nie mam, bo wiadomo, znawcą nie jestem, a taką lalkę po raz pierwszy w życiu widziałam na żywo i trzymałam w ręce.


A oto i Fleurka prezentująca swój epicki, gimnastyczny niemalże rozkrok :D

Jak pewnie już zauważyliście, stan laleczki jest... no, "taki se", jak to mawiają. Włosy skołtunione, wprawdzie raczej nie do stopnia wymagającego rerootu, ale są. Ręce i nogi brudne, po potraktowaniu wodą z mydłem trochę zeszło, ale nie do końca. Na buzi ślady po jakimś flamastrze chyba, bo niebieskie, po umyciu wyblakły na tyle, że nie są widoczne na zdjęciu, ale w rzeczywistości ciągle można je zauważyć. Poza tym komuś (poprzedniemu właścicielowi może?) bardzo smakowały gumowe kończyny, bo Fleurka ma podziubane stópki i - na szczęście mniej - dłonie. Ręce chyba się zużyły z czasem, bo nie bardzo chcą się zginać. No i rzęski trochę się rozlazły, na szczęście nie za dużo.


Tutaj lala jeszcze przed umyciem. Poniżej już po. Swoją drogą - tak, wszystkie zdjęcia zrobiłam w łazience przy okazji czyszczenia. Tak to bywa, gdy przez większość tygodnia żyjesz w studenckim mieszkaniu z innymi osobami i fotografowanie lalki w pokoju przy ludziach może być odebrane... trochę dziwnie. A i nie lubię odpowiadać na te wszystkie pytania, skąd to, po co, dla kogo, itp. :P


Ze względu na fakt, że nie jestem w stanie przywrócić jej chociaż częściowo dawnej kondycji ani za bardzo nie mam dla niej miejsca w mojej skromnej kolekcji (nie moja branża, niestety) Fleurka jest do przekazania w dobre ręce. Razem z tym nieszczęsnym, kiczowatym ciuszkiem. Może komuś będzie się chciało go nareperować albo coś... Za 6 złotych, tyle, ile zapłaciłam za nią w "lumpie". Zresztą... nie da się ukryć, że ta pani została przeze mnie kupiona głównie dlatego, że wiem, jak bardzo niektórzy zaprzyjaźnieni lalkarze marzą o jakiejkolwiek Fleur i że zamiast leżeć na półce wśród śmiecia w ten sposób znajdzie jakiś dobry dom :) Chociaż nie powiem, trochę szkoda mi jej puszczać w świat. Ta buzia jest taka śliczna...


Ale cóż. Jak to mawiają, nie można mieć wszystkiego. A nawet przejściowy kontakt z tą lalką to dla mnie naprawdę fajna sprawa :)

11 komentarzy:

  1. jejjjj zazdroszczę niesmowicie :(( mi sie marzy fleura :> Piekna! dollbby

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo chętnie ją przygarnę - odkupię lub wymienię na jedną ze swoich laleczek. Jeśli taka propozycja jest akceptowalna, to byłabym wdzięczna za kontakt pod adresem: stary_zgred1@gazeta.pl

      Usuń
  2. Fleura. One są cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzy mi się blondyna do kolekcji.Chętnie odkupię!
    lalkomania.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, jako że Zgred była pierwszą osobą chętną, laleczka idzie do niej :)

      Usuń
  4. fleurka jest cudna ^^ ale stroj to chyba nie od niej :) Jestem prawie pewna ze widzialam ja na jakejs barbietce

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczna - ma taką delikatną buźkę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. No proszę, a ignoranci tacy jak ja powiedzieliby, że to po prostu "Barbie"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bój się, jeszcze z półtorej roku temu też bym tak stwierdziła xD

      Usuń
  7. czy nadal chcesz ją sprzedać jesli tak to za ile

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od 6 lat jest już u innego właściciela - czego zresztą żałuję, bo teraz wiele bym dała za Fleurkę :(

      Usuń