niedziela, 7 kwietnia 2013

City Shopper Barbie, czyli do OOAK-a pierwszy krok

Niezbyt długo, szybko i z nienajlepszymi zdjęciami, ale chciałabym podzielić się fajną nowiną.

W piątek dotarła do mnie golusieńka, ale nadal bardzo ładna Nicole Miller City Shopper Barbie (1996).

Fotka pożyczona z tej strony.


Na żywo wygląda zdecydowanie lepiej niż na zdjęciach promo... i w ogóle na jakichkolwiek zdjęciach.


Ma trochę ciemniejszą skórę niż przeciętna Barbie, ale w innym odcieniu niż opalone plażówki. Mimo braku stroju szczęśliwie ma nienaruszone włosy w bardzo fajnym kolorze i kompletną biżuterię.


A i tak najlepsza jest buzia. Oparta na Superstarze, ale pomalowana zupełnie, zupełnie inaczej - z zielonymi oczami, jakby obrysowanymi eyelinerem i lekkim czerwonawym cieniem na powiekach.


Nie tylko uroda skusiła mnie do kupienia tej przecież wcale nie znajdującej się na mojej wishliście lalki. Gdy zauważyłam ją pośród wielu Basiek i dodatków wystawionych przez pewną osobę na sprzedaż, przyszło mi do głowy coś, co przyłazi do mnie za każdym razem, kiedy widzę ogołocone plastikowe panny do opchnięcia.
To. Punkt pierwszy.
Pomyślałam sobie, że skoro idealnie przypominającego oryginał nie zrobię, to niech to chociaż będzie taki OOAK typu 'close enough'. Bo w sumie jakby się tak przyjrzeć, to jakiś pierwiastek podobieństwa w twarzy jest. A i włosów ścinać nie trzeba. Naprawdę nie miałabym sumienia na potrzeby samoróbki ostrzyc trupka, którego czupryna byłaby jeszcze do uratowania.



Tak więc teraz można przejść do drugiego etapu pod nazwą 'Operacja: ciuchy'. Uparłszy się, że odtworzę przynajmniej kilka kostiumów Zoe z serialu, wygrzebałam z czeluści Internetu zdjęcia i screeny. Dzięki bogom istnieją fotki promo w kolorze ("Doktora Who" bodaj do 1970 roku kręcono na czarno-białej taśmie), więc mam jaki taki punkt odniesienia. Reszta to będzie szukanie. Czy to gotowych elementów - których przesyłka przez Allegro będzie droższa niż one same - czy to materiałów i wykrojów do ich uszycia. No cóż... do odważnych świat należy!

Btw. jakby ktoś miał u siebie niepotrzebne drobiazgi typu:
- biała bluzka koszulowa
- rajstopy/pończochy czerwone lub błękitne
- płaszczyk krótki beżowy
- kozaczki niskie białe lub wysokie czarne/błękitne
- czółenka lub sandałki czerwone
- opaska do włosów czarna
to ja bardzo chętnie za opłatą przygarnę.

P.S. To był wpis o pięknym numerze 50. Yaaaay!

3 komentarze:

  1. Myślę, że ta lalka świetnie pasuje do Twoich celów:) i faktycznie ma idealną fryzurę.

    Jeśli chodzi o białą koszulę, to kiedyś uszyłam jakąś, choć nie do końca jestem zadowolona z kołnierzyka:
    http://4.bp.blogspot.com/-otYEKxt_20E/UHW4lpQVjYI/AAAAAAAACkA/TUQhBW0JN8A/s640/IMG_1507.JPG

    Ostatnio przy okazji szycia Kenowych ubranek udało mi się odkryc lepszy patent na kołnierzyk, więc możliwe że w najbliższym czasie znowu podejmę się tematu babskiej koszuli;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo sympatyczna mordka!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie podobna!

    Eh, chyba nie mam niczego, co mogłabym ci podrzucić :<

    OdpowiedzUsuń