środa, 3 kwietnia 2013

Miniaturki z McDonalda

Wracamy do szafy. Bo ciągle jest tam sporo ciekawych rzeczy. Tuż obok lalek z poprzedniego wpisu znalazła się część mojej wesołej gromadki zabawek z McDonalda. Co zabawne, wszystkie to miniaturki dużych, popularnych zabawek z przełomu lat 90. i 00.


Kolegę po lewej zna chyba każdy. Furby jako jeden z pierwszych interaktywnych zabawkowych stworków doczekał się aż kilku serii swoich małych wersji w Macu. W Polsce były chyba tylko dwie. Mój maluch pochodzi z drugiej, z 2001 roku - można to poznać po plastikowych łapkach. Czarne punkty na jednej to czujniki włączające melodyjkę pod wpływem metalu, zaś pasek na drugiej... cóż, jeśli się miało drugi egzemplarz tudzież przyjaciela, można było je postawić naprzeciw siebie i włączyć jednocześnie. Ja akurat miałam mieszkającą po sąsiedzku przyjaciółkę z dwiema innymi zabawkami z tej serii, więc... :D Chociaż w razie braku moneta o nominale od 1 do 5 groszy też działała. Poza tym po naciśnięciu na brzuszek wydaje dwa różne "furbiowate" dźwięki. Kiedyś nagrałam je na kasetę magnetofonową - jak i dźwięki innych zabawek, swoich i owej przyjaciółki. Niestety z braku możliwości przerzucenia jej zawartości na komputer muszę posiłkować się cudzymi materiałami. Ten filmik ładnie pokazuje bodaj wszystkie egzemplarze z obu edycji wraz z głosami większości, włącząjąc czarnego i pomarańczowego Shelbiego jak te od sąsiadki.

Po prawej... no cóż, kto pamięta? Po sukcesie Furbiego firma Tiger Toys postanowiła wprowadzić na rynek robo-psa ochrzczonego imieniem Poo-Chi. A potem stadko jego kolegów innych gatunków. W McDonaldzie pojawiły się jakoś nie za długo po Furbim, zaś do wyboru były (poza Poo-Chim) kotek Meow-Chi, ptaszek Chirpy-Chi oraz bezimienne rybka, żółw, jaszczurka, mysz i kangur. Ja wybrałam kociaka, ale pamiętam, że dzieciaki z sąsiedztwa miały ptaka i jaszczurkę.
Każdy ze zwierzaków miał swój artefakt w kształcie jakiegoś przysmaku (kość, rybka, liść... świerszcz nawet :D), który przyłożony do czujnika na pyszczku wywoływał dźwięk i świecące się oczy. Niestety w moim siadły baterie, zaś w jedynym wideo, jakie znalazłam, autorowi też musiał się popsuć akurat kot xD Ale uwierzcie na słowo, to było dosyć zabawne - obok kociego miauczenia pojawiało się też psie szczekanie i ptasie ćwierkanie. Przysięgam. Mieliśmy z tego z kolegami z podwórka niezły ubaw.


Ta panna jest dość specyficzna i chyba każdy ją chociaż raz w życiu zauważył. Zwie się Betty Spaghetty, pojawiła się na rynku w 1998 roku i jest prześmieszna. Zginające się gumowe łapki i nóżki, wieeelkie buciory, włosy ze sznurków podobne do dreadów, duże oczy i modne dodatki - tak je można po krótce podsumować. Serii w Macu dorobiła się dwóch i co zabawne, po wpisaniu daty 2003 w Google pojawiają się obie. Tak czy siak, moja Betty pochodzi z tej (foto pożyczone bezczelnie z tej strony).


Panna poza zginalnymi kończynami, obrotową talią i uroczym ekwipunkiem w formie czapki i plecaka ma jeszcze jeden gratis - kręcąc głową w jedną stronę, można skrócić jej fryzurę z długiego kuca do krótkiej kitki. Niby drobiazgi, ale dla dzieciaka to dość, żeby mieć trochę frajdy.


Tę panią za to pewnie niektórzy już kojarzą ;) Tym razem jednak mam znacznie lepsze zdjęcia. Pomijając to, co zawarłam w opisie w tamtej notce - udało mi się dojść, że ta seria zabawek pochodzi z 1999 roku. Na tej stronie opisana jako "szwedzka". No cóż. Mamy szczęście do niszowych edycji, jeśli przypomnę wam o "duńskich" kucach Pony :D


W przeciwieństwie do pozostałych serii tutaj bodaj żadna laleczka nie ma idealnego dużego pierwowzoru. Może to i lepiej? Twórcy mogli puścić wodze fantazji i myślę, że raczej ich pomysły okazały się być udane.


Z tego, co zauważyłam, zbieracze Barbie traktują te figurki raczej pogardliwie. Mnie tam się podobają, a przynajmniej ta moja. Miałam z nią sporo zabawy. Nawet, jeśli nie można zdjąć jej kapelusza.

To tylko ułamek mojego Macowego zbiorku, w sumie wcale nie takiego dużego, ale kurczę - niby człowiek chodził tam z rzadka, to było niezłe święto, a koniec końców po paru latach wychodzi na to, że się nazbierałooooooo, że hoho. No, ale może o tym innym razem ;)

10 komentarzy:

  1. Oj pamięta się te zabawki... zawsze marzyłem o Furby... nawet sam chciałem sobie uszyć! A te laleczki z Maca... koleżanka zawsze ich miała pełno i bawilismy się! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Furbiego strasznie namiętnie chciałam, niestety się nie doczekałam. A generalnie McDonalda poznałam dopiero na studiach, nie załapałam się więc na żadną zabawkę, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Maiałam takiego Furby!!! I te robo-zwierzaczki też :D
    A taką mini Barbie miała moja koleżanka.. Ja miałam jakieś z innych serii.. Może nie traktuje się ich pogardliwie - ale wykonaniem to nie grzeszą :D Któraś z moich laleczek miała jedno oko namalowane na czole XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Też miałam Furbiego, Betty i tego mechanicznego zwierza i do dziś nie mogę zrozumieć fenomenu tych paskudek z maca :-P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie sądziłam, że to kiedyś powiem - znam! Znam Furby'iego! Rety, ale to było już tak dawno... że nie pamiętam, czy miałyśmy po jednym z siostrą czy ona miała oba. Najprawdopodobniej najpierw jedno, potem drugie :D One tak śmiesznie gadały, przedrzeźnialiśmy je całą rodziną, serio XD
    Za to tej makaronowej panny nie kojarzę ani ani.
    A czy ta szwedzka dama w czerwieni ma jakąś nazwę (tudzież przynajmniej imię od ciebie)? Coś mi się w niej tajemniczo podoba :D Może z kimś mi się kojarzy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ładnie! U mnie w domu tylko ja miałam dość jaj, żeby mojego przedrzeźniać xD
      Szwedzka dama była po prostu Barbie, nigdy jakoś nie wpadło mi dla niej jakieś inne imię. I wcale się nie dziwię, że się podoba, ten kapelutek dodaje jej szyku :)

      Usuń
  6. Cześć. Mam jednego furby'iego :D JEst czerwony z koroną i ma szary brzuszek. dzisiaj udało mi się go naprawić i działa jak nowy ;3 mam pytanie dotyczące lewej łapki furby'iego tej z paskiem metalowym. a mianowicie cchodzi mi o to czy można wlączyć to bez drugiego furby'iego? Wspomniane było że moneta 1-5 gr działa, mi nie działa... No nie wiemmm... help

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Chodzi Ci pewnie o te dwa gumowe czujniczki - metalowy pasek to po prostu metalowy pasek, nic ponad to ;) Chociaż mogą z wiekiem przestać działać, jak ostatnio próbowałam włączać mojego "na monetę", to nie zawsze chciało stykać.
      Pozdro :)

      Usuń
  7. swietne, pamietam to. przypominasz mi stare , dobrze czasy <3 !! szkoda, ze ja nie kolekcjnowalam swoich zabawek i pamiątek. wszystko oddane dalej ;)

    OdpowiedzUsuń