piątek, 25 października 2013

Marc odświeżony

Kronikarski obowiązek nakazuje mi wspomnieć, że złowiony na Jarmarku Staroci Marc od Buscha przeszedł już zabiegi pielęgnacyjno-ratunkowe pod kryptonimem spa.



Dobra wiadomość jest taka, że po namaczaniu i traktowaniu wrzątkiem czuprynka tego pana przestała przypominać jeden wielki wiecheć nafaszerowany blond kłaczkami byłych koleżanek z paczki. A zła... no cóż, mimo staranności wykonania Busch to nie dawny dobry Mattel i jednak te włosy do stanu oryginalnej świetności doprowadzić się nie dadzą. Ponadto okazało się, że w jednym miejscu fryzurka Marka padła ofiarą nożyczek, niby minimalnie, ale i tak wystarczająco, żeby odsłonić kawałek łysinki. Który dzięki bogom daje się ukryć przy odpowiednim przyczesaniu.


A oto i elegancki pan Marek już po odszczurzeniu. Odkształcenia głowy pewnie niestety się nie pozbędę, ale za to dziwna farba - korektor czy cokolwiek to było - na ustach i nosie zmyła się w większości.
Z racji faktu, że kombinezon Kena, w którym do mnie trafił, nadal wymaga napraw, a innych ciuchów dla męskiego lalka nie mam, kolega Marc zapozuje nago. Nie ostrzegam, bo w zasadzie lalkowa nagość to nie nagość ;)



Chłop z niego zacny i krzepki, ale niestety nadszarpnięty zębem czasu - gdzieniegdzie na plastikowym torsie widać pęknięcia...



Ale - tak jakby w ramach rekompensaty - całkiem ładnie pozuje. Ręce trochę dziwnie dają się zginać w łokciach, nogi tradycyjnie w kolanach.




Tylko, że jak tak ganiać bez niczego, to się trochę zimno robi... Dlatego koniec końców Marc poszedł sobie do przytulnego i - co ważne - ciepłego pudełka, gdzie aktualnie będzie pomieszkiwać razem ze stadem swoich, w przeciwieństwie do niego ubranych, koleżanek ;)


Za to ja zajmę się szyciem/szukaniem/sępieniem jakichś ubrań dla niego. Na szczęście zdaje się nosić ten sam rozmiar, co starsze Keny, więc będzie o tyle łatwiej.

P.S. A w ostatnich dniach, za sprawą pewnej przesyłki, pojawiło się coś, co ucieszyło najmniejszą z moich lalek... ale o tym napiszę, jak sfotografuję ;)

11 komentarzy:

  1. Przystojniak z niego! Bardzo mi się podoba! Spa mu posłużyło. Ciekawe co to przyszło :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten fryz i TE brwi! Mrrrrr....
    Kiedyś nabyłam Marca w wersji indiańskiej, też miał taką męską urodę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O. Całkiem ciekawy z niego facet. 8)

    OdpowiedzUsuń
  4. sympatyczny pan :D Przydał by mu się Karina :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kuś! I tak mam lekkie przeładowanie lalek teraz :D

      Usuń
  5. och ja poszukiwałem kiedyś marka dla swojej karinki..... ale na próżno gratuluje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jego twarz przypomina mi twarze starych manekinów :) .
    Nie widać na zdjęciach tej zaczeski nałysinkowej - ciekawy
    z niego facet :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No ja też sobie rychło pomyślałam, że przystojniak :) Zazdroszczę tym laleczkom z ciepłego pudełka, fajne widoki będą miały...
    Ale co ty, Daga, prześcieradło mu daj, niech zapozuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nosz, że też nie wpadłam na to od razu z tym prześcieradłem!

      Usuń
  8. jakiż to egipski księciunio się trafił, aj waj!

    OdpowiedzUsuń