Po dniu pierwszym oczywiście musi przyjść dzień drugi. Mniej zdjęć, bo rotacja w wystawionych przedmiotach nieduża, a i po co fotografować te same rzeczy? :P
Niestety poza jedną książeczką - zacną skądinąd - nie udało mi się niczego upolować... ale mogłam sobie chociaż popatrzeć.
Lalka z przedostatniej fotki nie wydaje się być nadto zachwycona... :D Jak i ja, bo i po jarmarku i pora wracać na uniwerek, co prawdopodobnie będzie się równało niedoborem czasu na Internet... Ale ciii. Z drugiej strony Wrocław, miasto lumpeksów, może będzie okazja jakiś nowy odkryć i coś z niego wynieść ;)
zazdroszczę takiego jarmarku...u mnie takowych nie i ma i cierpię z tego powodu...
OdpowiedzUsuńTeż na tę przedostatnią laleczkę zwróciłam uwagę, że taki foch :D Ale co jej się tak właściwie nie podoba? Siedzi sobie na mięciutkiej podusi - wolałaby na plandece jak większość?
OdpowiedzUsuń