piątek, 17 maja 2013

Był sobie król

I nie chodzi mi bynajmniej o goszczącego już na blogu króla Juliana Pierwszego Wspaniałego ;)

Przeglądając dotychczas natrzaskane moim zbiorom zdjęcia i szukając czegoś, czym się jeszcze nie chwaliłam, znalazłam taką oto foteczkę:


Pomyślałam sobie, że ten koleżka zasługuje na osobny wpis - bo jest sympatyczny, oryginalny i ma swoje lata, co oznacza ni mniej ni więcej, że ma również swoją historię.

Ten króliczek jest breloczkiem - a przynajmniej nim był, dopóki wieki temu łańcuszek nie zaginął w akcji - zrobionym ze specyficznego, podobnego do gąbki miękkiego tworzywa pomalowanego z wierzchu i ma jakieś... eee... 20 lat? Pewnie coś koło tego, bo dostałam go mając jakieś trzy lata. Lata 90., złote czasy targowisk i bazarków, a że mieliśmy taki niedaleko (zresztą nadal mamy, ale praktycznie już ledwo zipie...), to dosyć często zdarzało się nam robić tam zakupy. I pewnego dnia, gdy poszłam tam z mamą, dostałam możliwość wybrania sobie takiego breloczka "u Ruskich". Nie pamiętam, jak wyglądały inne. Na pewno były jeszcze muchomorki, bo rozważałam wzięcie takiego. Ale koniec końców padło na króliczka. Nigdy nie żałowałam.
Wprawdzie nie była to typowa zabawka, ale miałam z nim kupę radochy - co zresztą widać po lekkiej deformacji i ubytkach w farbie :D Mały, ze śmiesznymi ząbkami, idealny na towarzystwo dla innych małych figurek albo na zwierzątko dla jakiejś lalki. Albo nawet do zwykłego potrzymania sobie w ręku i 'pokicania' po podłodze.

Ot, taka krótka, wesoła opowiastka. Może ktoś miał coś w tym stylu? Bazary w tamtej dekadzie radośnie sponsorowały nam masę różnych ciekawych rzeczy. Kiedyś będę musiała wyciągnąć i obfotografować chociażby komplet przekomicznych figurek Smerfów z Gargamelem gratis czy - z późniejszego etapu - różne rozkoszne bootlegi z Pokemonami. No, ale to już inna historia.

6 komentarzy:

  1. Ja miałam barana z odpustu, zrobionego z takiej samej gąbki! Mój brat odgryzł mu głowę ;)
    Żałuję, że dzisiaj nie ma już takich odpustów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo :) Wspaniały króliczek!

    OdpowiedzUsuń
  3. O jaki fajny zajęczy kawaler! :D super historyjka. Znam to tworzywo bardzo dobrze, takie bardzo jest specyficzne! Jak myślisz, zaszkodziłaby mu kąpiel czy nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, obawiam się, że mógłby puścić farbę... i to zupełnie nie metaforycznie :< Zwłaszcza po tylu latach.

      Usuń
  4. Fajny! A do tego przypomniałaś mi, jak kiedyś, kiedy fascynowałam się pewną dobranocką z niejakim niedźwiedziem Ediem i królikiem (chyba...), mama skombinowała mi skądś pewnego razu jakiegoś plastikowego niedźwiadka. Sądzę, że bez planów zbieżnościowych (bo ów animacji nie znosiła XD), ale plastikowy, niewiększy od pudełka zapałek króliczek szybko znalazł się do kompletu :) Nawet królikowi robiłam z takowego pudełka łóżeczko (pamiętam, jak troskliwie nakładałam papier do środka, hehe...)
    Nie wiem, jakim cudem ja to pamiętam, z owych zabawek nawet ślad się nie zachował O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wyspa Niedźwiedzi", yay, to było tak radośnie walnięte <3
      Jesteśmy pokoleniem, któremu nawet małe figureczki przynosiły kupę radochy... chociaż jak tak patrzę na ekscytację obecnych dziewczynek Pet Shopami, to pod tym względem chyba się nic nie zmieniło :D

      Usuń