niedziela, 14 października 2012

Lego Belville - 5802 Princess Rosaline, 5811 Prince Justin, 5812 King, 5803 Iris (1999)

Ostatnio szukając czegoś innego, wpadłam w wielkie pudło wypełnione... moim niemal całym zbiorem klocków Lego. Efekt? Materiał na parę notek i kupa radości, bo wszystko nadal w świetnym stanie, elementy nie pogubione i nawet nie sterane tak bardzo... ;)

Zaczniemy od kwartetu czterech figurek z serii Belville, osobnych, ale zdecydowanie nierozłącznych. W 1999 roku obok dotychczas produkowanych zestawów związanych z miastem, plażą i innymi raczej realistycznymi rzeczami Lego wprowadziło serię "bajeczną" - z księżniczkami, zamkami i wróżkami. Właśnie z niej pochodzą owe cztery zestawy...


Lego Belville nie miało zbyt dużo małych kompletów, w przeciwieństwie do innych serii. Ale gdy już się pojawiały, były ładne i stosunkowo tanie (powyższe chodziły po 28 złotych, zdaje się - dwa ostatnie zdobyłam jak widać dzięki przecenie), u mnie w domu zaczęło się jakoś więcej kasy robić... I poszło, w przeciągu chyba roku dostałam wszystkie po kolei.




Postacie to księżniczka, jej ukochany książę (który u mnie został z miejsca przemianowany z narzeczonego na brata - tzw. "romantyczne bzdury" jakoś mnie wtedy nie jarały), ojciec król i dwórka - najlepsza przyjaciółka. Każda z jakimś prawdziwym ubrankiem i kilkoma odpowiednimi dodatkami. Przedmioty, zwierzątka, do wyboru. Panie oczywiście obowiązkowe niemal dla każdej belvillowej panny zestawy opasek i kokardek. Zdaje się, że część miała znaczenie dla wymyślonej przez Lego historii. Na pewno list u księcia. Ale nie pamiętam dokładnie. Gdzieś mam katalogi z tamtego czasu, ale poszukam ich kiedy indziej, w końcu to nie jest aż takie ważne.
Ubranka oczywiście pasują na każdą inną figurkę z Belville, co dawało fajne możliwości zamieniania strojów i ról podług chęci i pomysłu :)


Trzymają się nieźle, tylko spódniczka księżniczki się lekko popruła przy gumce, a kamizelka księcia zmechaciła, ale żadne tam niedoróbki, zwyczajne wyeksploatowanie poprzez zabawę ;)

A teraz przyjrzyjmy się samym figurkom, bez dodatków.


Wszystkie oparte są o modele belvillowych dorosłych - wcześniej posiadałam tylko dzieci, w dodatku same dziewczynki. Dzieciaki w serii bajkowej pojawiły się dopiero przy drugiej generacji i małych księżniczkach. Warto zauważyć i docenić staranność Lego w tamtym czasie, bo mimo iż księżniczka i Iris oraz król i książę opierają się na tych samych ciałach, to dzięki malowaniu i uczesaniom różnią się od siebie bardzo i każde z nich posiada swoją... no cóż, indywidualność.





Oj, było zabawy z tymi ludzikami! Zwłaszcza, że posiadałam już parę innych, mniejszych i większych, które - chociaż w lwiej części nie-bajkowe - cudnie się łączyły z nimi. Miałam jako dziecko wielką słabość do serii Belville jako takiej, nie tylko ze względu na "dziewczyńskie" nastawienie. Duże figurki ze świetną artykulacją, która dawała duże pole do popisu, ubranka i dodatki z materiału, mnóstwo klocków-przedmiotów... Oj, było z tym funu mnóstwo.

Z zestawów bajkowych marzyła mi się jeszcze piekielnie kareta oznaczona jako 5827 Royal Coach, ale oczywiście na nią już nas stać nie było, bo kosztowała swoje. Nie pogardziłabym też czarownicą (5804 Witch's Cottage/5838 Wicked Madam Frost z późniejszej edycji "zimowej"), złą królową (5826 The Queen's Chamber) czy jakimkolwiek kompletem z wydanej chyba jako ostatnia edycji inspirowanej baśniami Andersena (mieli zestawy wzorowane na "Czarodziejskim krzesiwie", "Calineczce", "Księżniczce na ziarnku grochu" i "Królowej śniegu", yay), ale oczywiście z powyższego względu żadnego potem nie zdobyłam. Trochę szkoda, bo wprawdzie to, co już miałam było i jest fajne, ale każdy miał kolejne fajoskie elementy, których w moim zbiorze było brak. Na żywo widziałam sypialnię księżniczki (5805 Princess Rosaline's Room) i domek królowej wróżek (5825 The Fairy Queen's Magical House) - ten pierwszy należał do mojej młodszej kuzynki, ten drugi do córki sąsiadów. Kuzynka swój zestaw rozniosła, wymieszała z klockami brata i pogubiła, sąsiadka zachowała cały poza tymi nieznośnymi drobiazgami, które chętnie giną. Jakież różne można mieć podejście do Lego, no cóż.
Były jeszcze dwa komplety moje... Ale o nich innym razem.

Z ciekawości zajrzałam na Wikię Lego i wyszło, że seria Belville została zamknięta 3 lata temu. Szkoda. Chociaż przyglądając się ostatnim zestawom, mogła zacząć iść w podobnie niefajnym kierunku co Lego Duplo w kwestii wyglądu figurek. Więc... może to i lepiej?

A co do kolejnych kompletów z moich zbiorów... W pudle poza tą czwórką znalazłam jeszcze trzy inne. I to one pojawią się wkrótce, prędzej czy później. Były jeszcze - i są - cztery kolejne. Jak je znajdę, to też niezwłocznie sfotografuję i pokażę :)

8 komentarzy:

  1. Boże, boże! Jak ja kochałam Belville! Zawsze kradłam bratu katalogi Lego, w których było choć kilka figurek z Belville :) I oczywiście były to moje ulubione zabawki zaraz po Barbie! Do tej pory mam schowane wszystkie zestawy w jednym pudełku i mimo upływu lat - potrafiłabym je złożyć jak w oryginale! Co prawda to serie miasta, szpitala i plaży były moimi ulubionymi, nie przeszkodziło to jednak żebym miała królewnę Iris (nie pamiętałam, że miała tak na imię!) :) Baaaardzo jestem ciekawa Twoich pozostałych zestawów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yaaaaay! *pokolenie Belville mode on*
      Będę musiała Cię przycisnąć, żebyś swoje wyciągnęła i pokazała, bo prawdę mówiąc... też mnie ciekawią :)

      Usuń
  2. a, zawsze lubiłem ludnki lego :D sciągałem im peruki i robiłęm nitkowe włosy :D:D:D:D:

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspomnienia! Ja nigdy tych klocków nie miałam, ale za to miałam dzianą koleżankę, która każdy kąt pokoju miała zawalony takimi dziewczyńskimi klockami... Różowymi klockami! Oj, to było coś! ;-)

    A jakiś czas temu Lego wprowadziło Lego Friends - wygląda to na kontynuację Belville, tylko, że w oparciu o grupę koleżanek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy chyba miał kiedyś tak zwaną dzianą koleżankę, która miała kupę stuffu i której się zazdrościło :D

      Widziałam, ale jakoś... eee, to już nie to.

      Usuń
  4. O rety! Pacz, Lego, zdawało mi się, znam, a o istnieniu figurek takiego rodzaju nie miałam pojęcia! Masz rację - główki mają swoją indywidualność. Hehe, cwaniaki, te zestawy tańsze, ale przydatne dodatki masz w droższych i koniec końców może toto uzależnić na podobnej zasadzie co gry internetowe z przebieraniem postaciami.
    Ale ta dwórka przypomina mi Peri z DW. I rozwala mnie ta jej mysza w fartuszku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie niekoniecznie. Zwłaszcza, jeśli zbierało się różne Lego. W końcu po cholerę mojej księżniczce kolejna kiecka czy kapelutek, skoro mogłam dać jej lupę albo skorpiona pożyczonego z zestawu łowców skarbów? XD Wybór małych, tańszych zestawików był swego czasu ogromny i naprawdę, spokojnie szło się tym bawić bez ciągłego marudzenia na niedobór :P
      Chyba taką późną Peri, poważniejszą i mniej gołą :D A mysza jest w pytkę, takie detale właśnie lubię.

      Usuń